II Niedziela Wielkanocna czyli Miłosierdzia Bożego

Jezus zmartwychwstał, lecz nie było to oczywiste nawet dla Jego najbliższych uczniów. Słyszeli świadectwa kobiet, które poszły do grobu, i nie uwierzyli im. Szok, jaki przeżyli, gdy umierał ich Mistrz i Nauczyciel, ból straty oraz lęk przed tym, że oni także mogą zostać skazani na śmierć, sprawiły, że schowali się i zamknęli drzwi, aby mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa.
W takim kontekście wydarza się to, o czym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Pomimo zamkniętych drzwi Zmartwychwstały Jezus przychodzi do zalęknionej i zdezorientowanej grupy Apostołów. Przychodzi, aby dać im to, czego najbardziej potrzebują – pokój. Ten dar pokoju możemy określić jako wielki gest miłosierdzia Zmartwychwstałego Jezusa wobec Jego zalęknionych uczniów.
Pokój, jakim Jezus obdarza uczniów, nie jest jakimś układem czy kompromisem między walczącymi stronnictwami. Jest to dar Ducha Świętego, ściśle związany z przebaczeniem i odpuszczeniem grzechów. Źródłem pokoju, jaki przynosi Zmartwychwstały Jezus, jest pojednanie i przebaczenie – nie oparte wyłącznie na ludzkich wysiłkach, lecz na wierze.
Zmartwychwstały Pan tym samym wskazuje na profil Apostoła, czyli na postawę, którą powinien praktykować w swoim życiu każdy, kto uważa się za wierzącego: bycie posłańcem pokoju poprzez przebaczenie i pojednanie. Jest to przebaczenie i pojednanie, które najpierw przyjmujemy od Boga, a następnie dzielimy się nim z innymi ludźmi.
Jezus nie tylko daje uczniom pokój, lecz także nakazuje im, aby kontynuowali Jego misję, która polega na niesieniu pokoju światu. Jaka to misja? Niesienie przebaczenia i pojednania oraz uznanie, że istnieje grzech, który jest przeszkodą w pojednaniu i przebaczeniu. Jest to także świadomość, że człowiek nie jest w stanie sam poradzić sobie z okrucieństwem grzechu i potrzebuje zbawienia.
To wielkie wyzwanie w dzisiejszych czasach – bycie posłańcem pokoju. Okazuje się, że postęp cywilizacyjny i technologiczny, jaki mamy do dyspozycji, wcale nie oznacza postępu w dziedzinie pokoju i pojednania. Jakże wiele jest sytuacji, w których zdobycze nauki i techniki służą do niszczenia drugiego człowieka, zamiast do prawdziwego rozwoju i troski o bliźniego.
Postawę Tomasza, który nie chciał uwierzyć w Zmartwychwstanie Jezusa, możemy w tym kontekście interpretować jako postawę tych wszystkich ludzi, którzy wierzą w postęp, ale nie są w stanie uwierzyć w siłę przebaczenia i pojednania. Dopiero pochylenie się nad ranami Chrystusa przekonało Tomasza. Tak samo dzisiaj świat potrzebuje dłoni, które będą opatrywać rany, aby mógł powrócić pokój.
Wyraża to doskonale św. Paweł w Liście do Rzymian: „Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa; dzięki Niemu uzyskaliśmy na podstawie wiary dostęp do tej łaski, w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. (...) Nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 1–2.5).
Z doświadczenia pokoju, który wypływa z pojednania i przebaczenia, rodzi się nadzieja.
Jakże ważne jest, abyśmy dziś, w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, uświadomili sobie, gdzie znajduje się źródło trwałego pokoju. Jest nim przebaczenie i pojednanie. Przebaczenie i pojednanie, których źródłem jest wiara w Jezusa, który pokonał grzech i śmierć i zmartwychwstał.Dzisiejsza Niedziela Miłosierdzia Bożego to także wezwanie do nas, abyśmy pozwolili Jezusowi wejść do naszego życia – pomimo drzwi zamkniętych na klucz żalu, zgorzknienia, braku przebaczenia, a może nawet nienawiści. Abyśmy przyjęli Jego pokój i przebaczenie, które uzdolni nas do przebaczenia tym, którzy nas zranili i skrzywdzili.
Niech więc wezwanie skierowane do Jezusa: „Miej miłosierdzie dla nas i całego świata” wybrzmi nie tylko w wypowiadanych przez nas słowach, ale także w głębi serca.